Aż dziw bierze, że kiedyś jej nie
lubiłam. W moim menu znalazła się dopiero wraz ze wzrostem świadomości
związanej ze zdrowym odżywianiem. Dziś uwielbiam zarówno świeżą jak i
przetworzoną. W sezonie mrożę, by zimą też cieszyć się jej smakiem i aromatem w
rozgrzewających potrawach.W naszym domu zajadamy się najczęściej czerwoną,
najbardziej nam taka smakuje. Z mężem jesteśmy także fanami ostrych odmian.
Papryka to przede wszystkim bogactwo
witaminy C. Ma jej najwięcej spośród wszystkich warzyw, więcej nawet niż
cytryna. Ciekawostką jest to, że w niewielkim stopniu ulega ona rozpadowi
podczas obróbki termicznej, jak to się dzieje w przypadku innych warzyw i
owoców.
Oczywiście zawartość
składników odżywczych różni się w zależności od rodzaju papryki, dlatego warto
spożywać różne jej rodzaje. Poza witaminą C, papryka posiada także witaminy z
grupy B, prowitaminę A (najwięcej czerwona), witaminę E i kwas foliowy
(najwięcej zielona), luteinę, wpływającą korzystnie na wzrok (pomarańczowa).
Składniki mineralne występują w dużych ilościach, bez względu na rodzaj papryki
– m. in. wapń, żelazo, magnez, potas, fosfor, selen.
Składniki odżywcze
zawarte w papryce wpływają korzystnie na nasze zdrowie – zwiększają odporność
organizmu, regulują ciśnienie krwi, wzmacniają naczynia krwionośne, działają
moczopędnie, przez co regulują pracę układu moczowego.
Także ostre odmiany,
takie jak chili, peperoni, czuszka czy jalapeňo, mają działanie pro –
zdrowotne, jeśli spożywa się je z umiarem. Zawarty w nich alkaloid, kapsaicyna,
w niewielkich dawkach ma działanie antyseptyczne i przeciwwirusowe,
przeciwgorączkowe, rozgrzewające i uśmierzające. Pobudza krążenie i przemianę
materii; jest świetnym antyoksydantem, ma więc działanie antynowotworowe i
przeciwstarzeniowe. Poprzez działanie pobudzające produkcję kwasu żołądkowego i
żółci, wpływa korzystnie na dolegliwości układu pokarmowego. Kapsaicyna w dużych
stężeniach jest trucizną, stąd być może pochodzi lęk przed ostrymi gatunkami
papryki.
Jest wiele pomysłów na dania z
papryki. Można spożywać ją na surowo – w sałatkach i na kanapkach, można
zapiekać faszerowaną, robić lecza, gulasze, bigosy, zupy. Wszystko zależy od
naszych upodobań i fantazji.
Ja dziś znów
chciałabym zaproponować świetną i zdrową pastę do pieczywa.
2 duże czerwone
papryki
6 – 10 łyżek
podprażonych na suchej patelni płatków migdałowych
2 – 3 ząbki czosnku
2 łyżki octu
balsamicznego
4 – 5 łyżek oliwy
odrobina soli i
pieprzy do smaku
Paprykę przekroić na
pół, wydrążyć gniazda nasienne, upiec w piekarniku do miękkości. Jeśli puściła
sporo soku – osuszyć papierowym ręcznikiem. Zdjąć skórkę i zblendować z resztą
składników. Dla ułatwienia zadania polecam wycisnąć czosnek przez praskę a
płatki migdałowe zmielić w młynku do kawy. Oszczędzi nam to długiego
miksowania.
Pastę tę można z
powodzeniem zrobić w większych ilościach i zapasteryzować w słoiczkach. Włożona
w to praca zwróci nam się z nawiązką, gdy w otworzymy słoiczek w zimowy
wieczór.
Magda
Wpadłam tu przypadkiem...i to są właśnie takie chwile, gdy zdaję sobie sprawę, że bardzo, ale to bardzo żałuję, że nie mieszkam w Łodzi :) Teraz mogę zrobić już tylko jedno - będę Was sobie tak po cichutku podglądać z daleka chociaż :) Pozdrawiam! :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Pasta wyszła bardzo dobra!:) Cieszę się bardzo, że tu przypadkiem się znalazłam, będę to robiła częściej (tym bardziej, że jestem z Łodzi:)
OdpowiedzUsuńGburia