wtorek, 30 października 2012

Nasza Spółdzielnia wzrasta!

Rzeczywistość Spółdzielczości w Polsce nie jest zbyt różowa, na drodze do prężnie działającej Spółdzielni Socjalnej spotkać można wiele przeszkód formalnej  natury, sytuacja bardzo często spowodowana jest nie tyle nieprzychylnością urzędników ile brakiem wiedzy na temat tego "przedziwnego" tworu.
Wierzymy, że w trudzie rodzą się piękne rzeczy i rzeczywiście doświadczamy tego na co dzień. Angażujemy swoje siły w rozmaite inicjatywy, w naszych szeregach pojawiła się niezwykła osóbka z wielką osobowością.
Z wielką przyjemnością przedstawiamy Agnieszkę, silną i twórczą postać, od jakiegoś już czasu współpracującą z nami nad wspólną wizją.

Agnieszka swoją drogę z ekologią i wegetarianizmem rozpoczęła ponad 16 lat temu. Od tego czasu związana jest z trzecim sektorem i angażuje się w inicjatywy na rzecz społeczności lokalnych w Polsce i zagranicą. Prowadzi warsztaty z zakresu ekologii oraz edukacji kulturowej i globalnej. Jej antropologiczne wykształcenie i pasja sprawiły, że próbuje przybliżać uczestnikom zajęć tradycję i współczesność innych grup kulturowych. Jako wieloletnia wolontariuszka propaguje idee bezinteresownej pomocy wśród dzieci i osób starszych. Uwielbia twórcze działania. W kuchni lubi eksperymentować. Inspirują ją niekonwencjonalne podróże, miejsca najczęściej zapamiętuje poprzez spotkanych ludzi i smaki.
W maju 2011 roku pojawił się w jej życiu niezwykły Mały Człowiek, dzięki któremu na nowo odkrywa świat oczami dziecka.

niedziela, 28 października 2012

Marchew, seler i fasola w niezwykłym wydaniu!

25. października, w łódzkim przedszkolu nr 152, w ramach akcji "Zdrowy przedszkolak" odbyło się spotkanie z przedstawicielami placówek przedszkolnych naszego miasta. Na tę okoliczność przygotowałyśmy skromny poczęstunek – kanapeczki z razowego chleba z warzywnymi pastami oraz bezcukrowe, zbożowe ciasteczka. Ponieważ nasza propozycja spotkała się dużym uznaniem, zamieszczamy przepisy.

Pasta marchewkowo – figowa (pomarańczowa)
ok. 1/2 kg ugotowanej marchewki
4 duże, suszone figi (najlepiej niesiarkowane)
1 – 2 łyżki ziaren słonecznika
1 łyżka oliwy
szczypta kardamonu

Słonecznik podprażyć na suchej patelni (by pasta była jeszcze zdrowsza lepiej słonecznik namoczyć na noc, bez podprażania) i zmielić w młynku do kawy (niekoniecznie, aczkolwiek ułatwia to pracę). Wszystkie składniki zblendować na gładką masę i odstawić na 2godziny w chłodne miejsce (pod warunkiem, że mamy tyle silnej woli :) ). Figi można wcześniej namoczyć, wtedy pasta będzie miała luźniejszą konsystencję.


Pasta fasolowo – koperkowa (zielona)
ok. 6 garści ugotowanej białej fasoli (ja gotuję z odrobina soli, majerankiem, liściem laurowym i zielem angielskim)
duży pęczek koperku (mogą być nawet 2)
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżka oliwy
sól, biały pieprz

Koperek posiekać, wszystko zblendować na gładką masę, dodając po trochu wodę dla uzyskania pożądanej konsystencji. Schłodzić.

Selerowo – dyniowa (biała)
1/2 dużego ugotowanego selera
1 ugotowana pietruszka
2 – 3 garści podprażonych pestek dyni (jeśli ma być zdrowiej zamiast podprażenia namoczyć)
ząbek czosnku,
1 łyżka oliwy,
sól, pieprz, sok z cytryny

Do tej pasty można użyć wyłącznie selera (wtedy zwiększamy jego ilość). Ja dałam pietruszkę, ponieważ miałam ugotowaną.
Jeśli używamy dyni podprażonej, lepiej zmielić ją w młynku do kawy, oszczędzi nam to pracy. Jeśli jest namoczona – wszystkie składniki zblendować na gładką masę. Schłodzić.


Ponieważ zauważyłyśmy, że wzrasta zainteresowanie roślinnymi pastami do chleba, będziemy co jakiś czas zamieszczać kolejne propozycje zdrowych smarowideł. Zapraszamy do śledzenia bloga!

Magda

poniedziałek, 22 października 2012

Paprykowe pyszności

Jesienią jest szczególnie tania. Czerwona, żółta, zielona, pomarańczowa, biała. Różne kształty, różny smak. Morze witamin, minerałów – źródło zdrowia. Stragany mienią się kolorami, korzystajmy, póki sezon trwa. Warto jeść ją teraz, bo zimowa, marketowa, to już nie to samo, nie tylko ze względu na wysoką cenę.
            Aż dziw bierze, że kiedyś jej nie lubiłam. W moim menu znalazła się dopiero wraz ze wzrostem świadomości związanej ze zdrowym odżywianiem. Dziś uwielbiam zarówno świeżą jak i przetworzoną. W sezonie mrożę, by zimą też cieszyć się jej smakiem i aromatem w rozgrzewających potrawach.W naszym domu zajadamy się najczęściej czerwoną, najbardziej nam taka smakuje. Z mężem jesteśmy także fanami ostrych odmian.
            Papryka to przede wszystkim bogactwo witaminy C. Ma jej najwięcej spośród wszystkich warzyw, więcej nawet niż cytryna. Ciekawostką jest to, że w niewielkim stopniu ulega ona rozpadowi podczas obróbki termicznej, jak to się dzieje w przypadku innych warzyw i owoców.
Oczywiście zawartość składników odżywczych różni się w zależności od rodzaju papryki, dlatego warto spożywać różne jej rodzaje. Poza witaminą C, papryka posiada także witaminy z grupy B, prowitaminę A (najwięcej czerwona), witaminę E i kwas foliowy (najwięcej zielona), luteinę, wpływającą korzystnie na wzrok (pomarańczowa). Składniki mineralne występują w dużych ilościach, bez względu na rodzaj papryki – m. in. wapń, żelazo, magnez, potas, fosfor, selen.
Składniki odżywcze zawarte w papryce wpływają korzystnie na nasze zdrowie – zwiększają odporność organizmu, regulują ciśnienie krwi, wzmacniają naczynia krwionośne, działają moczopędnie, przez co regulują pracę układu moczowego.
Także ostre odmiany, takie jak chili, peperoni, czuszka czy jalapeňo, mają działanie pro – zdrowotne, jeśli spożywa się je z umiarem. Zawarty w nich alkaloid, kapsaicyna, w niewielkich dawkach ma działanie antyseptyczne i przeciwwirusowe, przeciwgorączkowe, rozgrzewające i uśmierzające. Pobudza krążenie i przemianę materii; jest świetnym antyoksydantem, ma więc działanie antynowotworowe i przeciwstarzeniowe. Poprzez działanie pobudzające produkcję kwasu żołądkowego i żółci, wpływa korzystnie na dolegliwości układu pokarmowego. Kapsaicyna w dużych stężeniach jest trucizną, stąd być może pochodzi lęk przed ostrymi gatunkami papryki.
            Jest wiele pomysłów na dania z papryki. Można spożywać ją na surowo – w sałatkach i na kanapkach, można zapiekać faszerowaną, robić lecza, gulasze, bigosy, zupy. Wszystko zależy od naszych upodobań i fantazji.
Ja dziś znów chciałabym zaproponować świetną i zdrową pastę do pieczywa.

2 duże czerwone papryki
6 – 10 łyżek podprażonych na suchej patelni płatków migdałowych
2 – 3 ząbki czosnku
2 łyżki octu balsamicznego
4 – 5 łyżek oliwy
odrobina soli i pieprzy do smaku

Paprykę przekroić na pół, wydrążyć gniazda nasienne, upiec w piekarniku do miękkości. Jeśli puściła sporo soku – osuszyć papierowym ręcznikiem. Zdjąć skórkę i zblendować z resztą składników. Dla ułatwienia zadania polecam wycisnąć czosnek przez praskę a płatki migdałowe zmielić w młynku do kawy. Oszczędzi nam to długiego miksowania.
Pastę tę można z powodzeniem zrobić w większych ilościach i zapasteryzować w słoiczkach. Włożona w to praca zwróci nam się z nawiązką, gdy w otworzymy słoiczek w zimowy wieczór.
Magda

czwartek, 18 października 2012

Orzechy włoskie



Dzieciństwo kojarzy mi się nierozłącznie z dziadkowym ogródkiem. Niezapomniany smak truskawek jedzonych prosto z krzaczka, niesamowity zapach jabłek zbieranych o poranku w zroszonej trawie i te jesienie z rękami wiecznie brązowymi od orzechów wyłuskiwanych z zielonych łupin. Ale jakie to były orzechy! Ich smak i zapach jest jednym z piękniejszych wspomnień z dzieciństwa. Pamiętam suszenie ich na strychu i zimowe łasuchowanie. W domu dziadka orzechy wykorzystywane były przede wszystkim do wypieków pysznych ciast. Dziś używam ich często jako składnika różnorakich potraw, nie tylko na słodko. Są bardzo ważne w mojej kuchni, bo mam świadomość, jak wartościowym składnikiem diety  są te małe, brązowe kuleczki.
Mimo, że bardzo kaloryczne (ok.650 kcal w 100g), orzechy włoskie powinny się pojawiać w naszym menu codziennie. Nie trzeba ich zjadać dużo, wystarczy kilka sztuk spożywanych regularnie, by czerpać korzyści zdrowotne.
Orzechy włoskie to bardzo dobre źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych, głównie omega-3 i alfa-linolenowego. Wpływają więc korzystnie na pracę mózgu i układu krążenia. Zapobiegają chorobom serca, nowotworom, chorobom pęcherzyka żółciowego. Jako bogate źródło antyoksydantów są ważne w profilaktyce chorób nowotworowych. Ze względu na zawartość melatoniny wpływają korzystnie na problemy ze snem.
Oprócz bogactwa soli mineralnych (m.im. wapń, magnez, fosfor) i witamin (A, E, PP, C, K i z grupy B) są także źródłem łatwo strawnego białka. Zarówno owoce jak i liście mają działanie antybakteryjne, przeciwzapalne, przeciwkrwotoczne i oczyszczające. Warto więc zadbać, by na stałe zagościły w naszej diecie.
Polecam je w różnych konfiguracjach – na słodko w ciastach i deserach, na słono – do posypywania potraw, jako składnik past i pasztetów oraz zdrowa przegryzka. Oczywiście najlepiej zjadać je na surowo, gdyż obróbka termiczna niszczy nietrwałe kwasy tłuszczowe. Długie przechowywanie także wpływa na obniżenie jakości, warto więc wyłuskiwać na bieżąco.

Dziś chciałam zaproponować bardzo prostą pastę kanapkową:
Wystarczy namoczyć na noc szklankę wyłuskanych orzechów. Po namoczeniu odlać wodę a orzechy przepłukać. Dodać 3-4 ząbki czosnku, 2 łyżki oliwy, odrobinę soli i pieprzu i zblendować na gładka masę. Można dodać odrobinę wody, aby uzyskać odpowiednią konsystencję. Serwowane z razowym chlebem i posiekaną natką pietruszki będą pysznym ii wartościowym posiłkiem.

środa, 17 października 2012

Inspiracje z natury

Sama przyroda inspiruje nas do tworzenia niezwykłych rzeczy,  końcu nikt nie dorównuje jej w mądrości pomysłów. Człowiek już od dawna podpatruje rozwiązania problemów od natury. Bez prawdziwej obserwacji nie powstałyby samoloty, maszyny parowe czy nawet, wydawałoby się błahe rzeczy, jak rzepy. Grażyna Morek w swoim artykule dla "Polityki" nazywa ewolucję wielkim laboratorium prototypów. Jakże trafne to porównanie! Zachęcamy do przeczytania całego tekstu, autorka analizuje wiele ciekawych przykładów wynalazków z życia codziennego, których pomysły zostały zaczerpnięte z przyrody.
Jest ogromna potrzeba naśladowania doskonałych rozwiązań występujących w naturze.
 Biomimetyka - interdyscyplinarna nauka zajmuje się wdrażaniem pomysłów podejrzanych w świecie przyrody do projektów technologicznych.

Natura inspiruje nas również do recyklingu.  Zastanawialiście się czym oddychacie? Powietrze tak bardzo potrzebne do życia było używane przez wiele pokoleń organizmów. Jakie to zadziwiające, że z każdym oddechem przyjmujemy do płuc atomy pochodzące z recyklingu!
Przyglądając się wszystkim naturalnie zachodzącym w ekosystemach procesom możemy spostrzec, że przyroda działa według tak popularnego ostatnio hasła : Reduce Reuse Recycle.
Działania człowieka nie wspierają niestety tego obiegu  "surowców". Coraz częściej na wielką skalę blokują naturalne możliwości odnawiania  się przyrody. Nadszedł czas na zastanowienie, skąd  czerpać będą recyklingowe atomy przyszłe pokolenia, jeśli my teraz zatrzymamy je w produkowanych na wielką skalę śmieciach? Co stanie się z naszymi dziećmi jeśli zużyjemy naturalne pokłady surowców i w nadmiarze wyeksploatujemy możliwości naszej Planety?

Pamiętajmy, że wszyscy jesteśmy dziełami recyklingu minionych wieków, jesteśmy odpowiedzialni za recykling atomów dla przyszłych pokoleń!

wtorek, 16 października 2012

Hokkaido, moja miłość



Jesień rozgościła się już u nas na dobre.  Dni są coraz chłodniejsze, ale ciągle możemy się cieszyć słońcem i pięknymi kolorami, którymi obdarowuje nas natura. Moim ulubionym jest soczysta pomarańcz dyni – owocu, który nie cieszy się u nas zbyt dużą popularnością.  Przez większość jest kojarzony z halloweenowym lampionem lub serwowaną na słodko marynatą. A z dyni przecież można  wyczarować mnóstwo pyszności! Warto więc po nią sięgnąć, nie tylko ze względu na walory smakowe ale i zdrowotne. Zarówno miąższ jak i pestki są bardzo wartościowe. W miąższu jest mnóstwo prowitaminy A, witaminy z grupy B, witaminy C i E oraz związki mineralne takie jak fosfor, magnez, wapń, żelazo i potas. Im bardziej intensywny kolor, tym więcej walorów odżywczych posiada dynia. Warto więc wybierać gatunki mocno pomarańczowe, takie jak np. dynia hokkaido, której jestem ogromną fanką. Jej owoce są stosunkowo niewielkie i soczyście pomarańczowe. Jako jedyna nadaje się do jedzenia ze skórką. Jest bardzo zdrowa a przy tym niezwykle smaczna. Dodatkowo jej urzekające kolorem i kształtem owoce mogą posłużyć do jesiennej dekoracji. Dobrą wiadomością jest to, że coraz częściej pojawia się w sklepach i na straganach.


Dynia polecana jest przy miażdżycy, nadciśnieniu tętniczym oraz chorobach nerek i prostaty. Działa lekko moczopędnie, a także – dzięki sporej zawartości błonnika – przeciwdziała zaparciom. Składniki odżywcze zawarte w dyni wpływają korzystnie na wzrok, pracę serca i przemianę materii. Odtruwają i wzmacniają cały organizm. Jest niskokaloryczna, więc można sobie pofolgować.
Pestki dyni to bardzo dobre źródło lekkostrawnego białka oraz bogactwo mikroelementów.  Znajdziemy w nich między innymi cynk, magnez, selen, miedź i mangan.  Zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe oraz fitosterole, które skutecznie blokują wchłanianie cholesterolu. Zaleca się je więc w profilaktyce chorób układu krążenia a także prostaty. Świeże, zmielone wraz z łupinami, mają działanie przeciw pasożytnicze. W przeciwieństwie do miąższu, pestki zawierają sporą dawkę kalorii, trzeba zatem pamiętać o umiarze.
Jedzmy więc dynię, bo warto!
Dziś chciałabym zaproponować gulasz z dyni. Przepis (lekko zmodyfikowany) pochodzi z forum „wegedzieciak”. Danie jest wegańskie, bezglutenowe.

Gulasz dyniowy
dorodna dynia hokkaido (można zastąpić inną, ale polecam spróbować właśnie z tym gatunkiem)
duży pomidor
duża cebula
4 garści ugotowanej czerwonej fasoli lub ok. pół szklanki czerwonej soczewicy
½ puszki mleka kokosowego
1 łyżka curry (smakosze mogą dodać więcej)
1 łyżeczka imbiru w proszku
sól, pieprz do smaku
natka pietruszki (w ilościach hurtowych ;) )

Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na oleju. Dynię wydrążyć (pamiętając o zachowaniu i wysuszeniu wartościowych pestek), obrać, pokroić w dość dużą kostkę, dorzucić do cebuli, delikatnie podsmażyć. Dodać pokrojonego w kostkę pomidora, mleko, przyprawy i ewentualnie trochę wody. Dusić pod przykryciem do miękkości, dorzucić strączki, zagotować. Na koniec wymieszać z posiekaną natką et voila! Serwować z kaszą lub makaronem w asyście surówki z kiszonej kapusty. 
Magda