Jesień rozgościła się już u nas
na dobre. Dni są coraz chłodniejsze, ale
ciągle możemy się cieszyć słońcem i pięknymi kolorami, którymi obdarowuje nas
natura. Moim ulubionym jest soczysta pomarańcz dyni – owocu, który nie cieszy
się u nas zbyt dużą popularnością. Przez
większość jest kojarzony z halloweenowym lampionem lub serwowaną na słodko
marynatą. A z dyni przecież można wyczarować
mnóstwo pyszności! Warto więc po nią sięgnąć, nie tylko ze względu na walory
smakowe ale i zdrowotne. Zarówno miąższ jak i pestki są bardzo wartościowe. W
miąższu jest mnóstwo prowitaminy A, witaminy z grupy B, witaminy C i E oraz
związki mineralne takie jak fosfor, magnez, wapń, żelazo i potas. Im bardziej
intensywny kolor, tym więcej walorów odżywczych posiada dynia. Warto więc
wybierać gatunki mocno pomarańczowe, takie jak np. dynia hokkaido, której jestem
ogromną fanką. Jej owoce są stosunkowo niewielkie i soczyście pomarańczowe.
Jako jedyna nadaje się do jedzenia ze skórką. Jest bardzo zdrowa a przy tym
niezwykle smaczna. Dodatkowo jej urzekające kolorem i kształtem owoce mogą
posłużyć do jesiennej dekoracji. Dobrą wiadomością jest to, że coraz częściej
pojawia się w sklepach i na straganach.
Dynia polecana jest przy
miażdżycy, nadciśnieniu tętniczym oraz chorobach nerek i prostaty. Działa lekko
moczopędnie, a także – dzięki sporej zawartości błonnika – przeciwdziała
zaparciom. Składniki odżywcze zawarte w dyni wpływają korzystnie na wzrok, pracę
serca i przemianę materii. Odtruwają i wzmacniają cały organizm. Jest niskokaloryczna,
więc można sobie pofolgować.
Pestki dyni to bardzo dobre źródło lekkostrawnego białka oraz bogactwo
mikroelementów. Znajdziemy w nich między
innymi cynk, magnez, selen, miedź i mangan.
Zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe oraz fitosterole, które
skutecznie blokują wchłanianie cholesterolu. Zaleca się je więc w profilaktyce
chorób układu krążenia a także prostaty. Świeże, zmielone wraz z łupinami, mają
działanie przeciw pasożytnicze. W przeciwieństwie do miąższu, pestki zawierają
sporą dawkę kalorii, trzeba zatem pamiętać o umiarze.
Jedzmy więc dynię, bo warto!
Dziś chciałabym zaproponować
gulasz z dyni. Przepis (lekko zmodyfikowany) pochodzi z forum „wegedzieciak”.
Danie jest wegańskie, bezglutenowe.
Gulasz dyniowy
dorodna dynia hokkaido (można zastąpić inną, ale polecam
spróbować właśnie z tym gatunkiem)
duży pomidor
duża cebula
4 garści ugotowanej czerwonej fasoli lub ok. pół szklanki czerwonej soczewicy
½ puszki mleka kokosowego
1 łyżka curry (smakosze mogą dodać więcej)
1 łyżeczka imbiru w proszku
sól, pieprz do smaku
natka pietruszki (w ilościach hurtowych ;) )
duży pomidor
duża cebula
4 garści ugotowanej czerwonej fasoli lub ok. pół szklanki czerwonej soczewicy
½ puszki mleka kokosowego
1 łyżka curry (smakosze mogą dodać więcej)
1 łyżeczka imbiru w proszku
sól, pieprz do smaku
natka pietruszki (w ilościach hurtowych ;) )
Cebulę pokroić w kostkę i
zeszklić na oleju. Dynię wydrążyć (pamiętając o zachowaniu i wysuszeniu
wartościowych pestek), obrać, pokroić w dość dużą kostkę, dorzucić do cebuli,
delikatnie podsmażyć. Dodać pokrojonego w kostkę pomidora, mleko, przyprawy i
ewentualnie trochę wody. Dusić pod przykryciem do miękkości, dorzucić strączki,
zagotować. Na koniec wymieszać z posiekaną natką et voila! Serwować z kaszą lub
makaronem w asyście surówki z kiszonej kapusty.
Magda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za komentarz!