wtorek, 16 października 2012

Hokkaido, moja miłość



Jesień rozgościła się już u nas na dobre.  Dni są coraz chłodniejsze, ale ciągle możemy się cieszyć słońcem i pięknymi kolorami, którymi obdarowuje nas natura. Moim ulubionym jest soczysta pomarańcz dyni – owocu, który nie cieszy się u nas zbyt dużą popularnością.  Przez większość jest kojarzony z halloweenowym lampionem lub serwowaną na słodko marynatą. A z dyni przecież można  wyczarować mnóstwo pyszności! Warto więc po nią sięgnąć, nie tylko ze względu na walory smakowe ale i zdrowotne. Zarówno miąższ jak i pestki są bardzo wartościowe. W miąższu jest mnóstwo prowitaminy A, witaminy z grupy B, witaminy C i E oraz związki mineralne takie jak fosfor, magnez, wapń, żelazo i potas. Im bardziej intensywny kolor, tym więcej walorów odżywczych posiada dynia. Warto więc wybierać gatunki mocno pomarańczowe, takie jak np. dynia hokkaido, której jestem ogromną fanką. Jej owoce są stosunkowo niewielkie i soczyście pomarańczowe. Jako jedyna nadaje się do jedzenia ze skórką. Jest bardzo zdrowa a przy tym niezwykle smaczna. Dodatkowo jej urzekające kolorem i kształtem owoce mogą posłużyć do jesiennej dekoracji. Dobrą wiadomością jest to, że coraz częściej pojawia się w sklepach i na straganach.


Dynia polecana jest przy miażdżycy, nadciśnieniu tętniczym oraz chorobach nerek i prostaty. Działa lekko moczopędnie, a także – dzięki sporej zawartości błonnika – przeciwdziała zaparciom. Składniki odżywcze zawarte w dyni wpływają korzystnie na wzrok, pracę serca i przemianę materii. Odtruwają i wzmacniają cały organizm. Jest niskokaloryczna, więc można sobie pofolgować.
Pestki dyni to bardzo dobre źródło lekkostrawnego białka oraz bogactwo mikroelementów.  Znajdziemy w nich między innymi cynk, magnez, selen, miedź i mangan.  Zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe oraz fitosterole, które skutecznie blokują wchłanianie cholesterolu. Zaleca się je więc w profilaktyce chorób układu krążenia a także prostaty. Świeże, zmielone wraz z łupinami, mają działanie przeciw pasożytnicze. W przeciwieństwie do miąższu, pestki zawierają sporą dawkę kalorii, trzeba zatem pamiętać o umiarze.
Jedzmy więc dynię, bo warto!
Dziś chciałabym zaproponować gulasz z dyni. Przepis (lekko zmodyfikowany) pochodzi z forum „wegedzieciak”. Danie jest wegańskie, bezglutenowe.

Gulasz dyniowy
dorodna dynia hokkaido (można zastąpić inną, ale polecam spróbować właśnie z tym gatunkiem)
duży pomidor
duża cebula
4 garści ugotowanej czerwonej fasoli lub ok. pół szklanki czerwonej soczewicy
½ puszki mleka kokosowego
1 łyżka curry (smakosze mogą dodać więcej)
1 łyżeczka imbiru w proszku
sól, pieprz do smaku
natka pietruszki (w ilościach hurtowych ;) )

Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na oleju. Dynię wydrążyć (pamiętając o zachowaniu i wysuszeniu wartościowych pestek), obrać, pokroić w dość dużą kostkę, dorzucić do cebuli, delikatnie podsmażyć. Dodać pokrojonego w kostkę pomidora, mleko, przyprawy i ewentualnie trochę wody. Dusić pod przykryciem do miękkości, dorzucić strączki, zagotować. Na koniec wymieszać z posiekaną natką et voila! Serwować z kaszą lub makaronem w asyście surówki z kiszonej kapusty. 
Magda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz!